Przygoda w Bieszczadach

Przygoda w Bieszczadach - tak nazywała się nasza trzydniowa wycieczka w Bieszczady. I rzeczywiście była to przygoda, chociaż nie taka jakiej byśmy się spodziewali. Była to bardzo fajna przygoda doświadczenia gór w zimną i deszczową pogodę. Ale, jak to powiedział nasz przewodnik, poradziliśmy sobie z nią bardzo dobrze i mimo niesprzyjających warunków udało nam się zaliczyć każdy punkt przewidziany w programie wycieczki i przez cały czas pozostać w dobrych humorach.

Przygoda w Bieszczadach - tak nazywała się nasza trzydniowa wycieczka w Bieszczady. I rzeczywiście była to przygoda, chociaż nie taka jakiej byśmy się spodziewali. Była to bardzo fajna przygoda doświadczenia gór w zimną i deszczową pogodę. Ale, jak to powiedział nasz przewodnik, poradziliśmy sobie z nią bardzo dobrze i mimo niesprzyjających warunków udało nam się zaliczyć każdy punkt przewidziany w programie wycieczki i przez cały czas pozostać w dobrych humorach. W efekcie mieliśmy silne wrażenie, że trzy dni to zdecydowanie za krótko, a w Bieszczady musimy jeszcze wrócić, żeby cieszyć oko piękną okolicą. Dlatego też, drodzy Państwo, oglądając nasze zdjęcia, tam gdzie widzicie chmury i mgłę proszę sobie wyobrazić piękne i zielone góry!

Nasza przygoda zaczęła się 13 maja 2019 roku o piątek rano kiedy ku zaskoczeniu nas wszystkich przyjechał autokar w barwach i logiem białostockiej Jagiellonii. Podczas naszej wycieczki zobaczyliśmy muzeum Bieszczadzkiego Parku Narodowego, Zaporę wodną w Solinie, Bieszczadzkie Krupówki z pamiątkami, odbyliśmy rejs po Jeziorze Solińskim, no i zdobyliśmy szczyt Połoniny Wetlińskiej – co okazało się największą przygodą. W zimnie, deszczu, mgle i błocie cierpliwie dotarliśmy na szczyt do legendarnego schroniska Chatka Puchatka. Schronisko przepełnione było innymi wycieczkami, ale dawało schronienie i możliwość ogrzania się i osuszenia, a czekolada na gorąco czy rozgrzewająca herbata jeszcze nigdy nie smakowały tak dobrze. Przy zejściu towarzyszył nam już mały potok spływający ścieżką w dół, więc musieliśmy być ostrożni. Mimo tego niektórzy z nas lądowali na pupach, bokach i rękach. Jednak z uśmiechem na ustach podnosili się z ziemi i efekcie na ubraniach przywieźli trochę bieszczadzkiej ziemi do rodzinnego podlasia:) Atmosfera jak zwykle była niesamowita, dzieci zadowolone i grzeczne a opiekunowie (pani Iwona SIdoruk-Sawko, Paulina Weremiuk, Anetta Snarska i pan Mirosław Krasnopolski) usatysfakcjonowani. Do domu wróciliśmy w nocy 15 maja. I kolejna fajna wycieczka przeszła do historii!

Paulina Weremiuk
Nauczyciel, wychowawca, opiekun SU

Instagram Gmina Narewka

Licznik odwiedzin

Odwiedzana: 227

Powrót na początek strony